
Banki zagraniczne były potrzebne
Przez wiele lat zarówno ekonomiści, regulatorzy, jak i naukowcy widzieli wiele pozytywnych aspektów we wchodzeniu banków zagraniczych do krajów mniej rozwiniętych. Postulowano, że banki zagraniczne tworzą sektor bardziej konkurencyjny, lepiej alokują kredyty aniżeli banki krajowe (w większości tych gospodarek należące do państwa), oferują tańsze i lepsze produkty bankowe oraz przyczyniają się do większej stabilności sektora bankwowego (Levine, 1996; Crystal i in., 2002). Rzeczywiście statystyki mówią same za siebie.
Jeżeli spojrzymy na banki, które chętnie udzielają kredytów, to banki zagraniczne są w czołówce.
Źródło: Bankscope Thomson Financials
*Dane na koniec czerwca 2016 r. W przypadku Deutsche Banku S.A., DNB Bank Polska S.A. na koniec 2015 r. a Euro Banku na koniec 2014 r.
Powyższy wykres potwierdza wyniki badań, które pokazują, że banki zagraniczne ze względu na swoją reputację oraz dostęp do kapitału banków macierzystych są w stanie zabezpieczyć popyt na rynku kredytów. Banki krajowe są natomiast ograniczone dostępem do kapitału i niestety w większości przypadków muszą finansować się depozytami (w większości krajów mniej rozwiniętych rynek międzybankowy jest słabo rozwinięty). Często nie jest to jednak w stanie pokryć zapotrzebowania na kredyty a tym samym może ograniczyć wzrost gospodarczy.
Dzięki tańszemu dostępowi do kapitału banki zagraniczne często oferują tańsze produkty bankowe aniżeli banki krajowe, które muszą walczyć o depozyty będące ich głównym źródłem finansowanie i konkurować z wielkimi podmiotami bankowymi.
Źródło: Bankier.pl
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Ranking-kredytow-Mieszkanie-dla-mlodych-maj-2015-7261259.html
Dlatego warto zaznaczyć, że wojna depozytowa często odbywała się pomiędzy bankami polskimi. Szczególnie było to widać w czasach kryzysu, kiedy Getin Bank potrafił zapłacić ok. 8%-10% w skali roku.
W tym wszystkim można również wspomnieć o transferze know-how, jakie przyniosły banki zagraniczne do krajowych sektorów. Ponadto, banki zagraniczne przez wiele lat finansowały rozwój gospodarczy, nawet wtedy, kiedy wiele krajów, w tym Polska zmagały się z kryzysami post-transformacyjnymi.
Udokumentowany lepszy dostęp do usług bankowych oraz tańsze produkty bankowe oferowane przez banki zagraniczne spowodowały, że wiele krajów mniej rozwiniętych widziało w bankach zagranicznych możliwość finansowania swoich gospodarek. Dlatego wiele krajów zdecydowało się na dominację banków zagranicznych. W 41% tzw. emerging markets, banki zagraniczne posiadają średnio ok. 51% aktywów sektora bankowego. Polska nie odbiega od tych statystyk (Claessens i in., 2008). Na koniec 2015 r. udział banków zagranicznych w Polsce wynosił wciąż 59%, jednakże należy zaznaczyć, iż jest do dużo mniej aniżeli przed kryzysem z 2008 r., gdzie aktywa bankowe były w prawie 87% w posiadaniu banków zagranicznych.
Kryzys zmienił podejście do banków zagranicznych
Kryzys z roku 2008 pokazał, że dominacja banków zagranicznych w krajowych sektorach bankowych nie ma samych zalet. Problemy kapitałowe banków zaczęły się przenosić do krajów, w których banki te posiadały oddziały. Banki zagraniczne zaczęły wyciągać kapitał od banków krajowych. Spółki matki głębiej sięgnęły po dywidendy, a gdy Komisja Nadzoru Finansowego nakazała bankom zatrzymywać zyski, zaczęły robić to tylnymi drzwiami w formie depozytów lokowanych przez bank-córkę w banku macierzystym. Ponadto, problemy banków-matek spowodowały, że banki obniżyły podaż swoich kredytów w krajach, które do tej pory dzięki nim się mogły znacząco rozwijać. Pokazało to, że kapitał ma pochodzenie i że w kryzysie banki zagraniczne wolą wspierać swoją gospodarkę a nie pomagać polskiej. Wciąż banki-córki muszą się nieźle napracować, aby uzyskać zgodę od banku macierzystego na udzielenie kredytu polskim firmom. Ponadto, ich aktywność na rynku międzybankowym została mocno ograniczona, co oczywiście jeszcze bardziej zmniejszyło podaż kapitału i zmusza banki krajowe do finansowania się depozytami. A wzrost depozytów wyhamował ze względu na niskie stopy procentowe. Przykład ten pokazuje, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od działań banków zagranicznych. Dlatego dywersyfikacja sektora bankowego, gdzie będziemy mieli równowagę pomiędzy bankami krajowymi, jak i zagranicznymi wydaje się dobrym rozwiązaniem. Na pewno pozwoli to uniknąć w przyszłości wiele negatywnych skutków związanych z działalnością zarówno banków zachodnich, jak i krajowych.
Musimy się jednak liczyć z konsekwencjami wyjść banków zagranicznych
A te mogą być znaczące. Po pierwsze, w długim okresie może to prowadzić do ograniczenia podaży kapitału na rynku międzybankowym a tym samym do zahamowania dynamiki akcji kredytowych. Wyniki badań wskazują, że w przypadku, kiedy z rynku wycofuje się największy kapitałodawca, to podaż kredytów w danym kraju spada (na przykładzie Polski) o ponad milliard złotych. Należy jednak pamiętać, że obecnie rynki międzybankowe nie funkcjonują efektywnie, w związku z tym długoterminowe konsekwencje mogą być dużo większe. Gdyby z Polski w 2005 r. wycofał się ING S.A., to podaż kredytów w systemie bankowym zmalałaby o ok. 23 miliardy złotych. A to już może mieć poważne konsekwencje dla wzrostu gospodarczego w Polsce.
Przez wiele lat zarówno ekonomiści, regulatorzy, jak i naukowcy widzieli wiele pozytywnych aspektów we wchodzeniu banków zagraniczych do krajów mniej rozwiniętych. Postulowano, że banki zagraniczne tworzą sektor bardziej konkurencyjny, lepiej alokują kredyty aniżeli banki krajowe (w większości tych gospodarek należące do państwa), oferują tańsze i lepsze produkty bankowe oraz przyczyniają się do większej stabilności sektora bankwowego (Levine, 1996; Crystal i in., 2002). Rzeczywiście statystyki mówią same za siebie.
Jeżeli spojrzymy na banki, które chętnie udzielają kredytów, to banki zagraniczne są w czołówce.
Źródło: Bankscope Thomson Financials
*Dane na koniec czerwca 2016 r. W przypadku Deutsche Banku S.A., DNB Bank Polska S.A. na koniec 2015 r. a Euro Banku na koniec 2014 r.
Powyższy wykres potwierdza wyniki badań, które pokazują, że banki zagraniczne ze względu na swoją reputację oraz dostęp do kapitału banków macierzystych są w stanie zabezpieczyć popyt na rynku kredytów. Banki krajowe są natomiast ograniczone dostępem do kapitału i niestety w większości przypadków muszą finansować się depozytami (w większości krajów mniej rozwiniętych rynek międzybankowy jest słabo rozwinięty). Często nie jest to jednak w stanie pokryć zapotrzebowania na kredyty a tym samym może ograniczyć wzrost gospodarczy.
Dzięki tańszemu dostępowi do kapitału banki zagraniczne często oferują tańsze produkty bankowe aniżeli banki krajowe, które muszą walczyć o depozyty będące ich głównym źródłem finansowanie i konkurować z wielkimi podmiotami bankowymi.
Źródło: Bankier.pl
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Ranking-kredytow-Mieszkanie-dla-mlodych-maj-2015-7261259.html
Dlatego warto zaznaczyć, że wojna depozytowa często odbywała się pomiędzy bankami polskimi. Szczególnie było to widać w czasach kryzysu, kiedy Getin Bank potrafił zapłacić ok. 8%-10% w skali roku.
W tym wszystkim można również wspomnieć o transferze know-how, jakie przyniosły banki zagraniczne do krajowych sektorów. Ponadto, banki zagraniczne przez wiele lat finansowały rozwój gospodarczy, nawet wtedy, kiedy wiele krajów, w tym Polska zmagały się z kryzysami post-transformacyjnymi.
Udokumentowany lepszy dostęp do usług bankowych oraz tańsze produkty bankowe oferowane przez banki zagraniczne spowodowały, że wiele krajów mniej rozwiniętych widziało w bankach zagranicznych możliwość finansowania swoich gospodarek. Dlatego wiele krajów zdecydowało się na dominację banków zagranicznych. W 41% tzw. emerging markets, banki zagraniczne posiadają średnio ok. 51% aktywów sektora bankowego. Polska nie odbiega od tych statystyk (Claessens i in., 2008). Na koniec 2015 r. udział banków zagranicznych w Polsce wynosił wciąż 59%, jednakże należy zaznaczyć, iż jest do dużo mniej aniżeli przed kryzysem z 2008 r., gdzie aktywa bankowe były w prawie 87% w posiadaniu banków zagranicznych.
Kryzys zmienił podejście do banków zagranicznych
Kryzys z roku 2008 pokazał, że dominacja banków zagranicznych w krajowych sektorach bankowych nie ma samych zalet. Problemy kapitałowe banków zaczęły się przenosić do krajów, w których banki te posiadały oddziały. Banki zagraniczne zaczęły wyciągać kapitał od banków krajowych. Spółki matki głębiej sięgnęły po dywidendy, a gdy Komisja Nadzoru Finansowego nakazała bankom zatrzymywać zyski, zaczęły robić to tylnymi drzwiami w formie depozytów lokowanych przez bank-córkę w banku macierzystym. Ponadto, problemy banków-matek spowodowały, że banki obniżyły podaż swoich kredytów w krajach, które do tej pory dzięki nim się mogły znacząco rozwijać. Pokazało to, że kapitał ma pochodzenie i że w kryzysie banki zagraniczne wolą wspierać swoją gospodarkę a nie pomagać polskiej. Wciąż banki-córki muszą się nieźle napracować, aby uzyskać zgodę od banku macierzystego na udzielenie kredytu polskim firmom. Ponadto, ich aktywność na rynku międzybankowym została mocno ograniczona, co oczywiście jeszcze bardziej zmniejszyło podaż kapitału i zmusza banki krajowe do finansowania się depozytami. A wzrost depozytów wyhamował ze względu na niskie stopy procentowe. Przykład ten pokazuje, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od działań banków zagranicznych. Dlatego dywersyfikacja sektora bankowego, gdzie będziemy mieli równowagę pomiędzy bankami krajowymi, jak i zagranicznymi wydaje się dobrym rozwiązaniem. Na pewno pozwoli to uniknąć w przyszłości wiele negatywnych skutków związanych z działalnością zarówno banków zachodnich, jak i krajowych.
Musimy się jednak liczyć z konsekwencjami wyjść banków zagranicznych
A te mogą być znaczące. Po pierwsze, w długim okresie może to prowadzić do ograniczenia podaży kapitału na rynku międzybankowym a tym samym do zahamowania dynamiki akcji kredytowych. Wyniki badań wskazują, że w przypadku, kiedy z rynku wycofuje się największy kapitałodawca, to podaż kredytów w danym kraju spada (na przykładzie Polski) o ponad milliard złotych. Należy jednak pamiętać, że obecnie rynki międzybankowe nie funkcjonują efektywnie, w związku z tym długoterminowe konsekwencje mogą być dużo większe. Gdyby z Polski w 2005 r. wycofał się ING S.A., to podaż kredytów w systemie bankowym zmalałaby o ok. 23 miliardy złotych. A to już może mieć poważne konsekwencje dla wzrostu gospodarczego w Polsce.